Szczytno, nazywane Bramą Mazur, wciąż aspiruje do miana miasta turystycznego. Podejmowane są kolejne próby przyciągnięcia do grodu liczniejszej rzeszy przyjezdnych.

Przerwany szlakCzęść pomysłów – starszych i nowszych – ma szerszy zasięg i wykracza poza granice miasta. Dość wspomnieć ideę pociągnięcia szlaku drezynowego do Biskupca, zamienioną w ideę podrezynową, czyli wybudowania ścieżki rowerowej na trasie wyznaczonej przez nieistniejącą linię kolejową. A skoro o szlakach mowa – mamy przecież w  mieście i okolicach tradycyjne szlaki turystyczne. Opisane są one w przewodnikach, zarówno papierowych, jak i internetowych. Dwa z owych szlaków, tzw. mazursko-kurpiowski (żółty) i tatarski (zielony) zaczynają się tuż przy ratuszu, o czym informuje oznakowanie na drzewie rosnącym tuż przy najważniejszym gmachu w Szczytnie. (fot. 1).


Pierwszy ze szlaków prowadzi dość okrężną drogą do zabytkowego Klonu, drugi – do Babięt, a więc poza granice powiatu. Wystarczy jedynie pilnować oznakowania, umieszczanego nie tylko na drzewach (fot. 2.) i – jazda (na rowerze) lub – przed siebie marsz.Szlaki w swoich początkowych odcinkach są połączone. Przez Szczytno przemieszczamy się nie tylko głównymi ulicami. Tuż za ul. Piłsudskiego odbijamy w prawo i wjeżdżamy/wchodzimy w las. Po kilkuset metrach szlak zamienia się dla odmiany w wąziutką ścieżkę (fot 3).
Wkrótce drogi się rozchodzą. My wybieramy dla przykładu kolor żółty i całkiem wygodną żwirówką próbujemy dostać się do pierwszej miejscowości na szlaku – czyli do Rudki. Nieco ponad kilometr za stadionem, gdy na skrzyżowaniu w kształcie litery T skręcimy w prawo, czeka nas niespodzianka (fot. 4).

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.