PIJANA MAMUŚKA

Przypadki zaniedbywania dzieci przez rodziców niestety nie są odosobnione również i w naszym powiecie. W poniedziałek 11 grudnia po południu szczycieńscy policjanci otrzymali anonimowe zgłoszenie o matce, która w stanie nietrzeźwości opiekuje się 8-miesięczną córką. Natychmiast udali się na miejsce, by sprawdzić tę informację. W mieszkaniu zastali 34-letnią Wiesławę P., jej 47-letniego konkubenta Bogdana P. oraz maleńkie dziecko. Kobieta leżała z córeczką w łóżku, była kompletnie pijana. Mówiła bełkotliwie, chwiała się na nogach. Nie była w stanie poddać się badaniu na zawartość alkoholu w wydychanym powietrzu. Jej konkubent również znajdował się pod wpływem mocnego trunku. Stwierdzono u niego 0,71 promila. Policjantom tłumaczył, że opiekuje się dzieckiem i nietrzeźwą konkubiną. Funkcjonariusze poprosili o interwencję pracownice Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Szczytnie. Podjęto decyzję o odizolowaniu dziecka od pijanych rodziców. Dziewczynka została przewieziona do lekarza, jej stan był dobry, ale ze względu na infekcję trafiła na obserwację do szpitala. Rodzicom będą przedstawione zarzuty narażenia dziecka na przebywanie w okolicznościach niebezpiecznych dla jego zdrowia. Sprawą zajmie się Sąd Rodzinny.

PARKA W BARAKU

W sobotę 16 grudnia późnym wieczorem dyżurny policji otrzymał zgłoszenie o włamaniu do jednego z baraków gospodarczych w Szczycionku. Na miejscu funkcjonariusze zastali śpiącą parę - 17-letnią Ewelinę P. oraz 21-letniego Pawła J. Oboje zostali zatrzymani. Przyznali się do zarzucanego im czynu. Wyjaśnili, że na pomysł włamania wpadła kilka dni wcześniej dziewczyna. Chciała sprawdzić, czy w baraku nie ma jakichś wartościowych przedmiotów. Do wnętrza sprawcy dostali się poprzez wyrwanie desek ze ściany, potem przepiłowali kłódkę w drzwiach. Wewnątrz nic nie znaleźli, ale spędzili tam noc. Po raz kolejny przyszli do baraku właśnie 16 grudnia. Kiedy nie natrafili na żadne cenne przedmioty, postanowili znów przenocować w pomieszczeniu. Sprawcy chcą dobrowolnie poddać się karze. Za włamanie grozi im do 10 lat pozbawienia wolności.

NIEPRZEKUPNI POLICJANCI

W poniedziałek 11 grudnia około godziny 18.50 na ulicy Mrongowiusza w Szczytnie policjanci zatrzymali do kontroli drogowej kierowcę toyoty. Wyczuli od mężczyzny silną woń alkoholu i postanowili poddać go badaniu. Kierowca odmówił dmuchania w alkomat. Przyznał jedynie, że wypił pół piwa i wolałby zapłacić mandat na miejscu. Chciał, żeby policjanci go puścili. Proponował też, żeby wsiedli do jego auta i załatwili z nim sprawę inaczej. Funkcjonariusze odmówili wejścia do samochodu. Wtedy kierowca zaproponował im 70 złotych. Gdy policjanci pouczyli go, że takie zachowanie jest niezgodne z prawem, wyjął z portfela dwa banknoty o nominałach 100 złotych i stwierdził, że się dogadają. Funkcjonariusze nie dali się jednak przekupić i odwieźli mężczyznę na komendę. Tam zbadano stan jego trzeźwości. W wydychanym powietrzu miał 0,58 promila alkoholu. Zatrzymano mu prawo jazdy, a samochód zabezpieczono na parkingu strzeżonym. Kierowcy przedstawiono zarzuty popełnienia dwóch przestępstw - kierowania pojazdem w stanie nietrzeźwości oraz proponowania przyjęcia łapówki. Udzielenie korzyści majątkowej funkcjonariuszowi publicznemu w zamian za naruszenie przepisów prawa jest zagrożone karą do 10 lat pozbawienia wolności.

NAPAD ZA 200 ZŁOTYCH

W piątek 15 grudnia klient jednego z barów w Szczytnie zauważył, że przygląda mu się dwóch młodych mężczyzn. Kiedy wyszedł z lokalu, jeden z nich zaatakował go na ulicy Żeromskiego. Uderzył ofiarę w głowę i przewrócił na ziemię. Z kieszeni zabrał mu 200 złotych, a następnie uciekł. Pokrzywdzony wrócił do lokalu, w którym nadal przebywał kompan agresora. Pomiędzy mężczyznami doszło do szarpaniny, wezwano policję. W międzyczasie do baru wrócił sprawca pobicia, który zapomniał plecaka. Od razu został zatrzymany. Okazało się, że jest nieletni, ma 16 lat. Nie był to jego pierwszy kontakt z policją. Wcześniej został zatrzymany pod wpływem alkoholu, odpowiadał też za drobne kradzieże. Teraz zajmie się nim sędzia rodzinny.

MOTOCYKLEM PO KIELICHU

W miniony weekend szczycieńscy policjanci zatrzymali na drogach powiatu szczycieńskiego ośmiu nietrzeźwych kierowców. W sobotę 16 grudnia wieczorem w Spychowie 37-letni Zbigniew L. prowadził pod wpływem alkoholu motocykl. Na widok radiowozu zjechał do przydrożnego rowu. Mężczyzna nie miał dokumentów pojazdu, motocykl nie posiadał też badań technicznych, był nieubezpieczony. U Zbigniewa L. stwierdzono 2,36 promila alkoholu w wydychanym powietrzu. Został zatrzymany, noc spędził w policyjnym areszcie.

CUCHNĄCA KOLIZJA

We wtorek 12 grudnia przed południem w Dzierzkach ciężarowy mercedes z przyczepą przewożący odpady zwierzęce wywrócił się na pobocze drogi. Kierujący samochodem mieszkaniec Świętajna doznał ogólnych obrażeń. Ładunek wypadł na pobocze. Jeden pas ruchu został zatarasowany. Pracownicy firmy, do której należało auto, uprzątnęli martwe zwierzęta, przenosząc je do innego samochodu. Do podniesienia i odtransportowania mercedesa użyto holownika sprowadzonego z Olsztyna. Miejsce zdarzenia zostało zdezynfekowane przez lekarza weterynarii. Przyczyną kolizji było najprawdopodobniej niedostosowanie prędkości do warunków atmosferycznych.

PALĄ SIĘ SADZE

Mimo że przewody kominowe powinny być czyszczone kilka razy w roku, wciąż niewielu właścicieli i administratorów budynków pamięta o tym obowiązku. W środę 13 grudnia w Olszynach w domu jednorodzinnym zapaliły się sadze w kominie. Strażacy zabezpieczyli przewód kominowy i wygasili palenisko. Pożar nie spowodował większych strat. Dwa dni później, w piątek 15 grudnia podobne zdarzenie miało miejsce w hotelu "Kania". Także i w tym przypadku zawiniły nieczyszczone przewody kominowe.

OGIEŃ W PIWNICACH

* W czwartek 14 grudnia w bloku na ulicy Dąbrowskiego na klatce schodowej pojawił się dym. Strażacy przybyli na miejsce stwierdzili, że wydobywa się on z piwnicy. Źródłem zadymienia były palące się tam stare ubrania przechowywane w kartonie.

* W sobotę 16 grudnia w piwnicy domu jednorodzinnego w Dąbrowach zapaliły się składowane w pomieszczeniu trociny. Zniszczona została izolacja bojlera oraz tynk. Straty właściciel oszacował na 2 tys. złotych. Strażacy uratowali mienie o wartości 200 tys. złotych.

oprac.: (łuk)

2006.12.20