NIE SŁONECZNA, A BŁOTNISTA

Nie słoneczna, a błotnista

Zima już raczej definitywnie odeszła, ale nie oznacza to końca kłopotów z nią związanych. To, co było dotąd zamarznięte i twarde, miejscami zmieniło się teraz w breję po kolana. Przykładem tego jest m. in. nawierzchnia ulicy o wdzięcznej nazwie Słoneczna. U schyłku ubiegłego tygodnia pan Tomasz Tomczak, mieszkaniec tego traktu wybierał się do lekarza, ale jak brnąć przez takie błoto? No i jak dzieci mają maszerować do szkoły? Jak nam mówi pan Tomasz, sytuacja jest tym bardziej denerwująca, że przed ubiegłorocznymi wyborami do Rady Miejskiej, obiecywano im budowę chodnika. Zwołano nawet zebranie mieszkańców. Wiadomo, miejska kasa groszem nie śmierdzi, więc stanęło na tym, że to oni sami położą sobie chodnik, byleby miasto dostarczyło materiał, czyli krawężniki i płytki. Co ciekawe, płytki nawet dostarczono, choć w niewielkiej ilości, ale po kilku dniach zabrało je z powrotem. No i tyle mieszkańcy nacieszyli się trotuarem.

GDZIE TE ZNAKI?

Inne wiosenne kłopoty mają właściciele garaży posadowionych w zupełnie innej części miasta, bo przy ul. Targowej. Tam do ubiegłego roku w jednej z zatoczek wjazdowych do garaży stał znak zakazujący wjazdu (oprócz właścicieli garaży), opatrzony dodatkową tabliczką samochodu holowanego lawetą. Niestety, pewnego dnia pod garażami pojawiły się służby drogowe, a wynik ich wizyty był zgoła nieoczekiwany - znak zakazujący postoju znikł. - Pozostał po nim tylko kawałek wystającej z ziemi rurki - informuje nas pan Artur Gocał, który przy ul. Targowej ma garaż. Swoją drogą warto tu wtrącić – co to za robota? Przecież to już nie tyle partactwo, ale nieodpowiedzialność, bo jak można pozostawić taki wystający z ziemi metalowy element?

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.