JUŻ NIE PROWINCJA?

Miasto nasze nie jest duże, a co gorsza zamiast z biegiem lat zwiększać swoją liczebność, wykazuje odwrotną tendencję.

Lotniskowe wydanie specjalneMoże to jednak się zmieni i przestaniemy być prowincjuszami, bo oto jako jedyna tak mała miejscowość w kraju otrzymaliśmy okno na świat. Zwie się ono Port Lotniczy Olsztyn - Mazury, ale to nazwa zwodnicza. Takiego miasta na Mazurach nie ma. Zresztą na stronie przewoźnika SprintAir figuruje taki opis: lotnisko Olsztyn-Mazury w Szymanach znajduje się w województwie warmińsko–mazurskim w pobliżu miasta Szczytno.
Oficjalną komunikację ze światem, która na razie ogranicza się do połączenia z Berlinem i Krakowem, zainaugurowano rankiem 20 stycznia. Około godz. 15.30 na naszych oczach przyleciał samolot z Berlina i wysiedli z niego pierwsi pasażerowie po zagranicznych wojażach.

 

ŻURAWIE WYGRAŁY Z WODĄ

Ogólna bryła terminalu i towarzyszące mu mniejsze budowle o technicznym przeznaczeniu zostały zaprojektowane przez olsztyńskie Studio Form Architektonicznych Pantel, którego właścicielem jest Tomasz Lella. W zamyśle architekta miał to być port lotniczy inny niż wszystkie, jakie dotąd  widział i odwiedził. Chodziło o to, by lotnisko wtapiało się w mazurski krajobraz, by w szklanej fasadzie odbijał się pobliski las, a całość wyłaniała się jakby z... jeziora.
We wstępnych projektach było tak rzeczywiście – terminal otaczał kilkumetrowej szerokości pas wody, a do wnętrza prowadziły drewniane, dębowe pomosty. Niestety, Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska z Olsztyna wykluczyła ten pomysł.
Tak to już jest w przyrodzie, że woda przyciąga ptaki, ale na lotnisku nie może ich być. Z elementów mających związek z wodą pozostała więc tylko naturalna trzcina  przed frontem i jej gigantyczne wyobrażenie o wysokości 12 m, w formie drewnianych żerdzi podtrzymujących dach. Ten z kolei został zaprojektowany w formie zgeometryzowanej fali na jeziorze. Innymi elementami zaczerpniętymi z mazurskiej przyrody są żurawie w postaci aluminiowych ażurowych trójkątnych form na fasadzie terminalu (element w lewym rogu fotografii) i w formie realistycznej rzeźby w środku.
Na tę ostatnią składają się trzy srebrzyste ptaki o dwuipółmetrowej wysokości posadowione na  granitowym cokole – to miejsce stanowi jakby serce i symbol portu lotniczego. Rzeźba jest dziełem olsztyńskiego artysty Izydora Borysa, który wykłada na Katedrze Sztuk Pięknych UWM.

DRAPIEŻNIKI I ELEKTRONIKA

Na lotnisku pojawią się jednak żywe ptaki i to na... pełnych etatach. Będą nimi dwa sokoły.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.