W Pasymiu odnotowano już pierwsze skutki zredukowania zadłużenia gminy z 74 do 43%. Zadowoleni z tego faktu radni postanowili podnieść sobie ryczałty, sołtysom - diety, a burmistrz Kobylińskiej - pobory.Historia kościołów naszego powiatu wiąże się nierozerwalnie z dziejami tej ziemi. Zabytkami średniowiecza jest tylko kilka z wielu świątyń. Najstarsza z nich to Ewangelicki Kościół Farny w Pasymiu.

Kościół w Pasymiu

Obronny kościół

W 1386 roku komtur elbląski Walpot von Bassenheim (od którego nazwiska miasto wzięło nazwę Bassenheim), nadał wsi Heinrichswald (Henrykowo) chełmińskie prawa miejskie. Z czasem niewygodne w wymowie B zastąpiono literką P i tak powstała nazwa Passenheim, po polsku Pasym.

Mierniczy z Zakonu Krzyżackiego wytyczył zarys prostokątnego rynku, ulic, ratusza, obrys przyszłych murów miejskich, szkoły i kościoła. Jednocześnie zaczęto budowę murów miejskich, trzech bram wjazdowych i kościoła pod wezwaniem św. Barbary. Masywny, obronny kościół w stylu późnogotyckim zbudowano stosunkowo prędko, bo już w 1391 roku przyjął on wiernych pod swój dach. Zakon nie żałował pieniędzy na budowę miasta, które strzec miało południowych granic państwa krzyżackiego. Na początku XV wieku na skraju grodu, w miejscu, gdzie stoi dziś kościół katolicki, zbudowano zamek. Data budowy kościoła św. Barbary widniała aż do 1796 roku na blaszanej chorągiewce na szczycie dachu. Budowa wysokiej, wyższej niż dziś wieży trwała jednak jeszcze sto lat, ukończono ją w końcu XV wieku. Grube ściany i małe okienka kościoła ułatwiać miały w razie potrzeby obronę.

Diabelska miłość

Mury kościoła były w budowie, a już po nowo mianowanym miasteczku krążyć zaczęły nieprawdopodobne legendy o nim. W starym pruskim grodzisku na "Okrągłej Górze", po drugiej stronie jeziora Kalwa mieszkała diabla rodzina (dotychczas myślałem, że diabeł to wieczny kawaler, ale widocznie sądzono, że staropruski diabeł miał rodzinę). Czarta niesamowicie drażniła budowa chrześcijańskiego kościoła, polecił więc żonie, by wysłała najstarszego syna do miasta, by jątrzył i podburzał mieszkańców przeciw sobie, co doprowadzić miało do wstrzymania budowy. Zamieniony w młodego mężczyznę, z różkami ukrytymi w gęstej, czarnej czuprynie, młody diabeł udał się do Pasymia, kupił łódkę, zaczął w jeziorze łowić ryby i wozić je na targ do miasta.

Czart w ludzkiej postaci przypadł do gustu bakałarzowi szkoły. Obu łączyła wspólna namiętność, pociąg do kielicha. Często spotkać ich można było w miejscowej karczmie. Diabeł zręcznie prowadził zadane mu dzieło w karczemnym rozgwarze, judził mieszkańców przeciw sobie.

I wszystko by szło po diabelskiej myśli, gdyby nie miłość. Młodemu diabłu wpadła w oko piękna córka bakałarza, Ania, która przychodziła czasami wyciągnąć podpitego ojca z karczmy. Młody czort zakochał się w niej bez pamięci, niestety bez wzajemności. Wszelkie zabiegi, by ją zdobyć, zdały się na nic. Dziewczyna z pogardą odtrącała jego zaloty.

Z diabelską chytrością rybak zamienił się w rycerza zakonnego. W białym płaszczu zakonnym, na pięknym ogierze, niby przypadkowo spotkał Anię w lesie, gdy zbierała grzyby. W tym rycerzu dziewczyna zakochała się bez pamięci. Zaczęli się spotykać w lesie. Wypatrzyli to zazdrośni kawalerowie z Pasymia i donieśli burmistrzowi, który był jednocześnie sędzią miejskim. Oskarżona o romans z diabłem (romans z rycerzem zakonnym był wtedy nie do pomyślenia) dziewczyna stanęła przed sądem i skazana została na śmierć na stosie. Wyrok wykonano, spalono ją na rynku miasta.

W każdej legendzie tkwi iskierka prawdy. Prawdopodobnie rycerz był z załogi Szczytna. Zakochał się w pięknej Annie i mimo zakazu reguły zakonnej spotykał się z nią. Zazdrośni zalotnicy, chcąc się zemścić, oskarżyli ją o romans z diabłem.

Sekularyzacja zakonu

Warowny kościół odegrał dużą rolę w historii Pasymia. Przy świątyni istniała szkółka parafialna, która kształciła zdolną młodzież z miasta i okolicy. W jej murach pobierał naukę sławny uczony Krzysztof Hartknoch, historyk, który napisał kilka dzieł z historii Polski i Prus.

Ważne zdarzenia dla miasta i kościoła nadeszły po 1525 roku. Wtedy właśnie nastąpiła sekularyzacja Zakonu Krzyżackiego. Ostatni wielki mistrz Albrecht von Hohenzollern przyjął naukę Marcina Lutra i po oddaniu hołdu królowi polskiemu Zygmuntowi Staremu, już jako lennik, zaczął rządzić dawnymi ziemiami Zakonu. W myśl zasady "czyja władza, tego religia" poddani nowego władcy musieli przejść na luteranizm.

Była to rewolucja w Kościele Katolickim, która przeszła nad Europą i dotarła do Pasymia. Przyjęcie nowej wiary w mieście i okolicy przeszło bez większych wstrząsów, choć nie wszędzie było tak spokojnie. W Gdańsku wybuchły rozruchy i zajścia. Dopiero interwencja króla polskiego, gdy posypały się głowy, zapobiegła rozszerzaniu się rewolty. Egzekucja prowodyrów zajść podziałała na fanatyków, jak kubeł zimnej wody. Interwencja ta zapobiegła najstraszniejszej rzeczy, jaka mogła spotkać ludność w Prusach - wojnie domowej. Trzydziestoletnia wojna religijna, która wybuchła w Rzeszy Niemieckiej, straszliwie spustoszyła kraj. Jedna trzecia ludności została wybita, a państwa niemieckie cofnęły się na kilkadziesiąt lat w rozwoju.

Rozkwit miasta

W Pasymiu nie było większego zamętu. Jego mieszkańcy pokornie przyjęli nową wiarę. Kościół nie ucierpiał, tylko zgodnie z zasadami luteranizmu usunięto z niego wizerunki świętych oraz obrazy przedstawiające sceny z Ewangelii. Na ścianach pozostał jedynie krucyfiks i Mojżesz z Ewangelią w rękach pod amboną. Sytuacja uspokoiła się, ale niechęć wzajemna wyznawców obu religii tliła się w sercach wiernych bardzo długo.

Pasym przeżywał teraz okres rozkwitu. O rozwoju miasta świadczy choćby fakt, że powstało w nim 12 karczem, które obsługiwały przyjezdnych. Na ten rozkwit Pasymia z zazdrością patrzyli mieszkańcy Szczytna. Między dwoma zwaśnionymi grodami wybuchła "wojna piwna". Doszło nawet do rozlewu krwi.

Tatarskie hordy

Ale wróćmy do kościoła. Bogaci mieszczanie nie żałowali grosza na jego remont i wyposażenie. Ufundowano nowe ławki i pobudowano drewniane empory (balkony), co znacznie zwiększyło liczbę miejsc dla wiernych. W XVI wieku ufundowano też nowy, ogromny krucyfiks.

Złote czasy skończyły się wraz z wybuchem w roku 1655 wojny szwedzko-polskiej zwanej "potopem". Ustał przejazd bogatej polskiej szlachty, a w grudniu 1655 roku hordy Tatarów, idące na pomoc Rzeczypospolitej, wtargnęły na teren Prus Książęcych, by odciągnąć wojska księcia pruskiego, biorące udział w napaści na Polskę. Oddział Tatarów, który wtargnął do Prus z okolic Myszyńca, przedzierając się przez lasy, ominął Szczytno i zaatakował Pasym.

Istnieją dwie wersje dotyczące zdobycia miasta przez skośnookich wojowników w dniu 19 grudnia 1657 roku. Pierwsza z nich mówi, że wdarli się oni do miasta przez Królewiecką Bramę, gdy zuchwali mieszkańcy wyszli im naprzeciw. Druga wersja mówi, że skryli się w lasach i nocą po cienkim lodzie jeziora podeszli do Bramy Wodnej, wysadzili ją i wdarli się do Pasymia.

Pożar i odbudowa

Miasto poszło z dymem, część mieszkańców wymordowano, część poszła w jasyr, uratowali się jedynie ci, którzy zdążyli skryć się w warownym kościele. Napastnicy nie mieli czasu ani sprzętu, by zdobywać kościół, uszli z łupem i z jasyrem, poza tym polscy dowódcy Tatarów nie pozwolili podpalić kościoła, gdyż na frontonie widniał wizerunek Matki Boskiej. Świątynia przetrwała i wojenną zawieruchę. Nie oszczędził jej jednak wielki pożar miasta w 1750 roku. Spłonęła wtedy część kościoła. Pod patronatem króla Prus w piętnaście lat później przystąpiono do jego odbudowy. Trwała ona dziesięć lat.

Wzmocniono wyporami mury, stare drewniane sklepienie środkowej nawy zastąpiono nowym sklepieniem kubełkowym, wieżę kościoła obniżono o jedno piętro i przykryto hełmowym dachem.

Piękny trzyskrzydłowy ołtarz kościół otrzymał w 1673 roku, a kazalnicę w 1680. Organy ufundowano w 1744. Część wystroju kościoła zachowała styl późnogotycki. Dzwony kościelne ufundowano w latach 1774, 1785 i w 1845. Ściany świątyni zdobi epitafium po łacinie ku czci urodzonego w Jabłonce ucznia przykościelnej szkółki parafialnej, zmarłego w Toruniu w 1687 roku uczonego historyka Krzysztofa Hartknocha. Na przeciwległej ścianie znajdują się epitafia parafian poległych w wojnach napoleońskich, niemiecko-francuskiej w 1871 roku i I wojnie światowej. Wśród nich widnieje wiele polskich nazwisk.

Kościół przetrwał I i II wojnę światową. Dziś jest własnością parafii ewangelickiej. W lipcu i sierpniu odbywają się w nim ogólnopolskie koncerty muzyki kameralnej i organowej.

Zbigniew Janczewski

2005.03.09